Grupa A
Jedyny mecz pierwszego dnia, w którym była dogrywka. Po dobrze rozpoczętym przez graczy WKK spotkaniu, obudzili się zawodnicy Polonii. Podopieczni Macieja Grzybka mieli spore problemy ze zbieraniem piłek, a ich rywale – wydawało się – że zachowują więcej zimnej krwi. Oba zespoły grały falami, ale w pewnym momencie swój styl gry zaczęli narzucać warszawiacy. Zawodnicy Adama Latosa lepiej wbijali się pod kosz, a ich rywale… na odwrót – dobrze radzili sobie z dystansu i półdystansu, ale do czasu. Kombinowanie poskutkowało, że o mały włos zawodnicy Polonii wygraliby to spotkanie. Przy stanie 77:77 rozpoczęła się dogrywka, w której żadna drużyna nie zamierzała odpuszczać. Decydującą trójkę na wygraną rzucił Łukasz Woźniakiewicz.
Mecz bez większej historii. Choć Siarka Tarnobrzeg w pierwszej kwarcie stawiała się zawodnikom Dariusza Kacy, tak w drugiej i już do końca meczu – nie dali rady rywalom. Śląskowi Wrocław wychodziło niemal wszystko, w dodatku mieli ogromną przewagę, jeśli chodzi o zbiórki 60-36. Zachowali także chłodną głowę i grali do końca, mimo posiadania tego meczu w garści. Dla Siarki był to mecz tak na przetarcie. Dla tego zespołu to spory sukces, że udało się awansować do finałów, a nie powiedzieli jeszcze ostatniego zdania.
Grupa B
Może się wydawać, że zawodnicy z Poznania przegrali wygrany mecz. Spotkanie inaugurujące turniej dostarczyło wiele emocji, a zwłaszcza jego druga połowa. W pierwszej kwarcie gracze Cezarego Kurzawskiego dobrze pracowali w defensywie, wyprowadzając tym samym skuteczne kontry. W całym spotkaniu koszykarze z Wielkopolski mieli o ponad połowę więcej przechwytów (26-13), ale skuteczna obrona w pierwszej połowie spotkania nie przełożyła się na drugą. Gracze z Sopotu gonili i… dogonili. Czwarta kwarta była pełna emocji, a na trybunach wrzało, gdy Jan Szuba z kamienną twarzą trafił 3 trójki w tej części meczu. Znacznie agresywniej w ataku zagrali zawodnicy z Sopotu, umiejętnie wymuszali faule (zaznaczmy – w czwartej kwarcie 4 zawodników z Poznania skończyło grę za 5 fauli). Przez 15 ostatnich sekund więcej zimnej krwi zachowali gracze z Trójmiasta i to oni mogli cieszyć się wygraną.
Spotkanie wzlotów i upadków – tak można określić mecz pomiędzy drużynami z Dąbrowy Górniczej i Mińska Mazowieckiego. Lepiej w mecz weszli podopieczni Łukasza Sawickiego. Końcówka należała już do Dąbrowy Górniczej, ale trener Andrzej Bartosz podkreślał, jak trudne warunki jego zespołowi postawili rywale. Zwycięzcy tego spotkania