Od sezonu 2011/2012 prawo gry w Tauron Basket Lidze uzyskuje tylko zwycięzca rozgrywek pierwszej ligi. Pierwszy raz od tego czasu do wyłonienia zwycięzcy finałowej rywalizacji potrzebne było piąte spotkanie. Dla Krosna, które co prawda grało już w przeszłości w finale rozgrywek z WKS Śląskiem Wrocław (1:3) było to wydarzenie bez precedensu, które na halę przyciągnęło nadkomplet publiczności. Wśród kibiców znalazła się także liczna grupa sympatyków warszawskiej Legii.
Trener gospodarzy Michał Baran ponownie jak podczas czwartego meczu w Warszawie zdecydował się na wystawienie dwóch wysokich graczy w pierwszej piątce, czyli Dariusza Wyki i Jakuba Dłuskiego. Początkowo szybcy podkoszowi Legii potrafili to wykorzystać, czego efektem było 5 z 6 pierwszych punktów dla gości Marcela Wilczka. Z biegiem czasu krośnianie zyskali jednak przewagę w strefie podkoszowej. Z pola trzech sekund skutecznie od kosza odrzucił rywali Dariusz Wyka, który w niecałe cztery minuty zablokował trzy rzuty. W ataku miejscowi starali się dogrywać piłkę w kierunku przemieszczającego się w pobliżu pola trzech sekund Jakuba Dłuskiego, a gdy ten nie był w stanie skutecznie zaatakować kosza, oddawał na obwód, gdzie najczęściej znajdował się Szymon Rduch.
W 7. minucie Miasto Szkła prowadziło 18:10, ale wówczas dużo miejsca na obwodzie znalazł Adam Parzych i szybko był remis. Dużym zmartwieniem szkoleniowca Legii były jednak trzy przewinienia Marcela Wilczka oraz dwa, w pierwszych dwóch minutach zawodów, Michała Aleksandrowicza.
Także w kolejnych minutach punktów dla Legii poszukiwali głównie niscy gracze, przewagę budowało jednak Miasto Szkła. Energicznie drugą kwartę rozpoczął Dawid Bręk (4 punkty), a później jego rolę przejął rezerwowy Filip Małgorzaciak. Pochodzący z Działdowa koszykarz w krótkim odstępie czasu trafił dwie trójki, do tego nieźle grał w obronie m.in. wymuszając faul Grzegorza Kukiełki. Właśnie po akcji Małgorzaciaka Miasto Szkła objęło prowadzenie 34:23.
Siłą stołecznego zespołu w wygranych meczach była twarda, nieustępliwa gra w obronie. Do przerwy w Krośnie Legia straciła jednak 47 punktów, momentami mając ogromne problemy z zatrzymaniem znanego z dobrej gry w ataku Miasta Szkła. Gdy tylko przyjezdni na moment odrabiali straty, inny zawodnik wchodzący z ławki dawał impuls drużynie. Znów duże problemy sprawił Michał Baran - 5 punktów w pierwszej kwarcie i dwa kolejne, skuteczne wejścia pod kosz w drugiej części meczu.
Adam Parzych przed meczem wygrał pojedynek tenisa stołowego z przedstawicielem kibiców Miasta Szkła i to właśnie ten zawodnik był najjaśniejszym punktem Legii w pierwszej połowie w Krośnie. Rzucił w tym czasie 12 punktów, ale momentami wyglądał na zmęczonego łączeniem obowiązków rzucającego i rozgrywającego.
Legia odrodziła się w trzeciej kwarcie, nie tylko dzięki lepszej grze w obronie, ale także większej różnorodności w ataku. Szybko przewinienia wśród rywali wymusili wysocy gracze przyjezdnych, po których następowały rzuty wolne. Stołeczny zespół w samej tylko trzeciej odsłonie na punkty zamienił 15 z 18 prób. Goście nie potrafili jednak zatrzymać na obwodzie Dariusza Wyki, który w ważnych momentach trafił dwie trójki lub, tak jak na zakończenie trzeciej kwarty, efektownie atakował kosz z góry, rozpoczynając akcję ponad 6 metrów od kosza.
Przed ostatnią kwartą Miasto Szkła prowadziło 67:59. Legia potrafiła zbliżyć się jeszcze na sześć, ale gospodarze mieli w swoich szeregach Filipa Małgorzaciaka. Od stanu 67:61 obrońca krośnian rzucił siedem punktów z rzędu wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 74:61. Błyskawicznie po trójce grającego z numerem dziesiątym zawodnika trener warszawian poprosił o przerwę, a kilka chwil o kolejną. Ta druga pomogła Legii. Goście zaczęli bronić wysoko, starając się podwajać gracza wyprowadzającego piłkę. Miasto Szkła zaczęło w tym momencie popełniać straty i Legia zbliżyła się na 80:73 na 70 sekund przed końcem. Na więcej gospodarze nie pozwolili jednak przyjezdnym, skutecznie rozdzielając piłkę w kierunku niepilnowanych zawodników.
Dla Krosna jest to pierwszy, historyczny awans do ekstraklasy. Nigdy wcześniej żaden zespół z tego miasta nie grał w najwyższej klasie rozgrywek w Polsce.
Po meczu powiedzieli:
Trener Miasta Szkła Michał Baran: Nie był to wielki mecz w naszym wykonaniu, ale zwycięzców się nie osądza. Jest awans, cel został zrealizowany, teraz kolejne przed nami. Mam nadzieję, że pomoże nam miasto, a prezesi staną na wysokości zadania i zgromadzimy budżet, który pozwoli nam coś "ugrać" w ekstraklasie. Zdajemy sobie sprawę, że Tauron Basket Liga początkowo będzie dla Krosna zderzeniem z przysłowiowym walcem. Na nowo będziemy musieli budować całą organizację klubu, należało będzie wzmocnić sztab szkoleniowy oraz zespół zawodnikami spoza Polski. Drużynę będę budował jednak na bazie ludzi, którzy wygrali pierwszą ligę i zrobili ten awans.
Trener Legii Piotr Bakun: Miasto Szkła dobrze rozszyfrowało naszą grę, zwłaszcza mądrze broniąc Łukasza Wilczka. Zagraliśmy bardzo nierówno. Potrafiliśmy dobrze bronić, nie przegrywać pojedynków jeden na jeden, po czym w drugiej kwarcie, dostaliśmy cztery "drajwy na kreskę". Na gorąco nie jestem w stanie tego zrozumieć i wytłumaczyć. Rotacja była na tyle duża, że zmęczenie nie powinno brać góry nad zespołem, w dodatku był wtedy początek meczu. W szatni podziękowałem chłopakom za walkę i cały sezon. Zdaję sobie sprawę, że może to dziwnie zabrzmieć, ale dla Legii drugie miejsce to nic. Ja też nie mam żadnej satysfakcji ze srebrnego medalu. Największe pretensje mam do siebie. Może można było zrobić coś więcej, zobaczyć więcej na wideo, wcielić inny pomysł w życie.
Łukasz Wilczek (obrońca Legii): Nie ma sensu dużo mówić o tym meczu. Do wygranej nie wystarczył nam zryw w drugiej połowie, niestety obrona znowu nie była najlepsza. Mamy świadomość, że mogliśmy wygrać ten w niedzielę w Warszawie.
Dariusz Oczkowicz (obrońca Miasta Szkła): Dziękuję kibicom, zawodnikom, trenerom i sponsorom za wspaniały historyczny sezon. Marzenia się spełniają!
Filip Małgorzaciak (obrońca Miasta Szkła): Wyszedłem na boisko z ławki i dałem to, co zwykle daję drużynie, czyli swoją energię, którą próbuję zmobilizować chłopaków do walki. W tym meczu mi się to udało. Dodatkowo wpadły mi dwa otwarte rzuty z dystansu. Tylko się cieszyć. Nie ukrywam, że przed meczem byłem bardzo zdenerwowany, nigdy wcześniej nie miałem okazji rozgrywać takiego meczu. Hala w Krośnie wypełniła się po brzegi, ludzie stali, dopingowali i ponieśli nas do zwycięstwa. Cały zespół zasłużył na słowa uznania. Tworzyliśmy w Krośnie jedną, wielką rodzinę i to też było naszym kluczem do wygranej.
Jakub Dłuski (środkowy Miasta Szkła): Po ciosie, który dostaliśmy od Legii w trzecim meczu, tylko chłopaki z charakterem mogły się podnieść po czymś takim. Byliśmy już w mule, ale wygrzebaliśmy się i możemy cieszyć się z awansu w Krośnie. Pierwszy raz w swojej karierze mam okazję świętować awans we własnej hali.
Marcin Widomski (Prezes PLK SA): To był mecz godny finału, który dostarczył wszystkim obecnym na hali oraz śledzącym w internecie bardzo dużych emocji. Poprzednie cztery spotkania to prawdziwa huśtawka nastrojów, od wysokich zwycięstw do wysokich porażek. Pomimo tego, że Miasto Szkła przez większą część meczu posiadało dziesięciopunktową przewagę, to Legia cały czas była w grze. Gratuluję wszystkim, którzy przyczynili się do sukcesu Miasta Szkła, ale gratulacje także należą się drużynie z Warszawy - należy docenić zespół za walkę i ambitną postawę do samego końca.
ROZMOWA Z PREZESEM MIASTA SZKŁA JANUSZEM WALCISZEWSKIM
Adam Wall
Wynik piątego meczu
(do trzech wygranych)
Stan rywalizacji - 3:2 dla Miasta Szkła, które wygrało pierwszą ligę