Legia najlepszym zespołem pierwszej ligi

Na trzech meczach zamknęła się rywalizacja w finale pierwszej ligi koszykarze. Stołeczna Legia trzykrotnie okazała się lepsza od GTK Gliwice, w ostatnim meczu o złoto wygrywając na parkiecie rywala 74:65. Bohaterem spotkania był Łukasz Wilczek. Trzecim zespołem pierwszej ligi w sezonie 2016/2017 została Spójnia Stargard, lepsza w dwumeczu od Max Elektro Sokoła Łańcut.

news

Dwa pierwsze mecze finału pierwszej ligi były wyrównane, ale w najważniejszych momentach przewagę potrafiła odzyskiwać Legia, której niewątpliwym atutem w rywalizacji z trzecim zespołem rundy zasadniczej był szeroki i ograny w meczach o stawkę skład.

W Gliwicach zacięta była tylko pierwsza połowa, choć już początek spotkania pokazał, że goście zrobią wiele, aby nie dopuścić do kolejnego spotkania w tej parze. Grająca spokojnie Legia konsekwentnie budowała swoją przewagę w oparciu o graczy nie specjalizujących się w dobrej skuteczności z dystansu. Za trzy w tym fragmencie trafili m.in. Adam Linowski i Łukasz Wilczek, a miejsce w polu trzech sekund wykorzystał Mateusz Jarmakowicz.

Koszykarze GTK długo nie mogli sobie poradzić ze stawką spotkania, popełniając sporo błędów w ataku. Szybko odbiło się to na wyniku. Legia jeszcze w pierwszej odsłonie wypracowała dziewięciopunktową przewagę, wiele punktów zyskując po stratach. Atutem gliwiczan w sezonie zasadniczym oraz play-off był jednak zdyscyplinowana gra w obronie, która zaczęła przynosić efekty w drugiej kwarcie.

Wobec problemów z faulami Pawła Zmarlaka dużo dało miejscowym pojawienie się na parkiecie Marcina Weselaka. Doświadczony podkoszowy miał problem ze skutecznością rzutową (0 na 1 za 2 oraz 0 na 2 za 1), ale potrafił ograniczyć punkty rywali spod kosza, dodatkowo zbierając 4 piłki z bronionej tablicy. W ataku nie do zatrzymania był zaś Kacper Radwański.

23-letni zawodnik w drugich dziesięciu minutach uzyskał aż 17 punktów i nie miało dla niego znaczenia z jakiego miejsca na parkiecie rzucał (2 na 2 za 2, 3 na 3 za 3 i 4 na 4 za 1). To głównie dzięki Radwańskiemu do przerwy był remis 32:32, a gospodarze momentami znajdowali się nawet na prowadzeniu.

Dla Aleksandra Filipiaka i Michała Jędrzejewskiego, którzy odpowiadają za rozegranie w GTK były to pierwsze w karierze spotkania o tak dużą stawkę. Na ich tle ograny w tego typu zawodach Łukasz Wilczek prezentował się niczym profesor, co znalazło swoje odzwierciedlenie w trzeciej kwarcie. GTK tę część meczu rozpoczęło lepiej niż rywale, stopniowo zaczęło jednak tracić pomysł na grę w ataku. Gliwiczanie nie mieli też pomysłu na zatrzymanie Łukasza Wilczka, który błyskawicznie przemieszczał się z piłką spod jednego kosza pod drugi.



Pochodzący z Łomży zawodnik w drugiej połowie uzyskał 16 punktów, z czego 9 w trzeciej kwarcie. Wilczek nie tylko umiejętnie napędzał ataki Legii, potrafił też wymuszać przewinienia, po których stawał na linii rzutów wolnych. - Wykazał się doświadczeniem. We wcześniejszych meczach zawodnikiem, który decydował o wyniku był Łukasz Pacocha. Dla Michała Jędrzejewskiego był to pierwszy play-off w seniorskiej koszykówce, dużego doświadczenia w takich meczach nie ma też Aleksander Filipiak. Serce oddali, bili się, ale pewnych rzeczy się nie przeskoczy - zauważył szkoleniowiec gliwiczan.

Legia w poprzednim sezonie grała w finale pierwszej ligi, ale przy stanie 2:1 przegrała z Miastem Szkła w Warszawie, a następnie nie sprostała drużynie z Podkarpacia także w Krośnie. W decydujących meczach Łukasz Wilczek nie wypadł najlepiej, ale zdaniem trenera Piotra Bakuna tamto doświadczenie bardzo mu teraz pomogło. - Tylko świadczy o tym, że Łukasz jest rozsądnym i mądrym chłopakiem. Wyciągnął wnioski z tego co było w Krośnie i swoim zaangażowaniem i wolą walki, napędził zespół w trudnych momentach. Trzeci mecz nie był ani ładny ani łatwy, ale najważniejsze, że wygrany – przyznał trener Legii.

Gra GTK w trzeciej kwarcie kompletnie się załamała. Od wyniku 39:38 gospodarze rzucili tylko 3 punkty, sami tracąc ich aż 22. Legia na dziesięć minut przed końcem prowadziła 60:45 i powoli mogła świętować zwycięstwo w lidze. Podopieczni Pawła Turkiewicza walczyli do końca, zmniejszając jeszcze rozmiary porażki, ale prowadzenia nie byli w stanie odzyskać.

Drużynie z Górnego Śląska w finałowej rywalizacji zabrakło dobrej gry podkoszowych. Łukasz Ratajczak i Paweł Zmarlak trzecie spotkanie zakończyli bez punktu, cały zespół rzadko punktował też z pola trzech sekund. - Zabrakło nam punktów wysokich graczy, bez tego nie można wygrać takich spotkań. Chcieliśmy to zbilansować, ale to nam się nie udało. Mieliśmy swoje założenia na ten mecz, ale zbyt łatwo pozwoliliśmy Legii wypracować przewagę w trzeciej kwarcie. Później bardzo trudno odrabiać takie straty - przyznał trener GTK Paweł Turkiewicz. - Dzisiaj się smucimy, ale w ogólnym rozrachunku sezon dla nas był dobry. Drugie miejsce przed rozgrywkami wzięlibyśmy w ciemno - dodał opiekun gliwiczan.

 - Brak mi słów. Ogromny szacunek dla chłopaków za to co zrobili. Po pierwsze wytrzymali ciśnienie, po drugie wytrzymali ze swoimi słabościami. Tylko my wiemy, z jakimi kłopotami borykaliśmy się w trakcie sezonu. To była grupa walczaków, która może nie do końca się kochała, ale potrafili zakopać wszystkie animozje, aby skupić się na celu, który jej przyświecał - mówił Bakun.

- W drugiej lidze graliśmy w drugiej lidze, w trzeciej trzy, jeśli dalej będziemy tak liczyć, to mistrzostwo Polski Legia powinna wywalczyć w czwartym sezonie - zakończył uradowany trener stołecznego zespołu.

GALERIA ZDJĘĆ Z DEKORACJI ZWYCIĘZCÓW

Wynik trzeciego meczu finału:

  • Pekao S.A. 1 Liga Mężczyzn
  • 20.05.2017 18:00

GTK Gliwice

65 : 74

Legia Warszawa


Stan rywalizacji – 3:0 dla Legii, która wygrała rozgrywki pierwszej ligi i uzyskała prawo gry w PLK.

O 3. miejsce
(systemem mecz i rewanż)

  • Pekao S.A. 1 Liga Mężczyzn
  • 20.05.2017 17:30

Max Elektro Sokół Łańcut

89 : 76

Spójnia Stargard


Pierwsze spotkanie
  • Pekao S.A. 1 Liga Mężczyzn
  • 13.05.2017 20:00

Spójnia Stargard

96 : 76

Max Elektro Sokół Łańcut


Tym samym Spójnia zajęła 3. miejsce na koniec sezonu 2016/2017.

udostępnij