Pierwszy mecz finału dla Legii!

Miasto Szkła, które w rundzie zasadniczej przegrało tylko jeden mecz, już w pierwszym starciu finału z Legią straciło atut własnego parkietu. Stołeczny zespół kluczowy fragment czwartej kwarty wygrał aż 12:0. Drugi mecz finału w niedzielę o godzinie 18 w Krośnie.

news

Pierwszy mecz finału lepiej rozpoczął się dla Miasta Szkła. Sporo problemów przyjezdnym sprawił zwłaszcza Jakub Dłuski, który nie tylko trafiał spod kosza (7 punktów), ale też zbierał i wymuszał faule wysokich graczy. W połowie drugiej kwarty krośnianie osiągnęli najwyższą w tym dniu dziesięciopunktową przewagę, ale nie wyprowadziło to z równowagi, gości, którzy podobnie jak w półfinałowych starciach, zwłaszcza w obronie, rozkręcali się z każdą kolejną minutą. Trener Piotr Bakun często rotował składem, już w 15. minucie wprowadzając na parkiet jedenastego zawodnika.

- Cały czas zmierzaliśmy do wypracowania własnego systemu obronnego, który będzie działał, niezależnie od tego jak układa się wynik. Ta nieustępliwość, wola walki przez cały czas, spowodowała, że rywale, tak ująłbym to na gorąco, pękli - mówił trener Legii, Piotr Bakun.

Stołeczny zespół odrobił straty jeszcze przed przerwą, kiedy to równo z syreną kończącą drugą kwartę za trzy z winkla trafił Adam Parzych. Było wówczas 39:39, a goście po rzucie cieszyli się równie mocno, jak po zakończeniu czwartej kwarty.

Drużyna z Podkarpacia w drodze do finału przegrała tylko 1 z 36, spotkań, sporadycznie znajdowała się więc w sytuacji, gdy to rywale prowadzili na początku trzeciej kwarty, a taka sytuacja miała właśnie miejsce w Krośnie. Po zmianie stron Legia znów straciła szybko kilka punktów, ale w żadnym momencie nie zwątpiła, że z Miastem Szkła może wygrać.

- W tym tkwi nasza siła. Krosno wygrywało wszystko, tak naprawdę nie zaznając goryczy porażki. My w trudnej sytuacji znajdowaliśmy się wielokrotnie, ale już nie raz pokazaliśmy, że potrafimy się podnieść. Tak było także w pierwszym meczu finału - zauzważył szkoleniowiec stołecznego zespołu.

Legia pierwszy raz na prowadzenie wyszła w trzeciej kwarcie, kiedy to na tablic świetlnej pojawił się wynik 50:48. W ataku oprócz systematycznego Grzegorza Kukiełki, ważne punkty zdobywali Michał Aleksandrowicz i Adam Parzych.

Przed ostatnią kwartą przyjezdni prowadzili 61:57, ale gospodarze potrafili się podnieść. Po akcji Michała Barana, zakończonej wsadem Dariusza Wyki Miasto Szkła prowadziło 64:61, ale później od wyniku 66:63, straciło aż 12 punktów z rzędu.

- W pierwszej połowie wyszliśmy na dziesięciopunktowe prowadzenie, ale nie potrafiliśmy go utrzymać. Później na przełomie trzeciej i czwartej kwarty z minus sześć wyciągnęliśmy na plus trzy, ale Legia się nie poddała, tylko trafiała z trudnych pozycji - analizował opiekun gospodarzy Michał Baran.

Trener Miasta Szkła przed rozpoczęciem finałowej rywalizacji ze wszystkich graczy Legii najmocniej obawiał się postawy Grzegorza Kukiełki i to własnie on okazał się bohaterem sobotniego wieczoru w Krośnie. Przy stanie 66:65 dla krośnian trafił trójkę o tablicę, kończąc całe spotkanie z dorobkiem 21 punktów. - Pokazał jaką jakością dysponuje jako zawodnik. To był kluczowy moment, ten rzut ponownie pozwolił Legii uwierzyć w możliwośc wygranej, a nas podłamał - zaznaczył Baran.

Ostatnią kwartę Legia wygrała 23:13. Sześć z nich rzucił wymuszający sporo przewinień Michał Aleksandrowicz (10/10 za 1 w całym meczu).

- Spodziewaliśmy się bardzo zaciętej rywalizacji. Paradoksalnie oprócz punktów straconych w końcówce, przez całe zawody broniliśmy dobrze, czego się najbardziej obawiałem. Ataku byłem pewny i tutaj się zawiodłem. Mieliśmy wiele otwartych pozycji, było z czego te punkty zdobywać, ale nie byliśmy skuteczni - wyliczał trener gospodarzy.

- Na pewno warto we wcześniejszych fazach play-off ogrywać się z bardziej wymagającymi rywalami, ale wtedy istnieje ryzyko odpadnięcia. Myślę, że gdyby Sokół zagrał swoją koszykówkę, to Legii by w finale nie było. Ale w nim są, grają dobrze, trafiają, na tym polega ten sport - dodał Baran.

- Winę za porażkę biorę na siebie. To ja tak przygotowałem zespół, to ja odpowiadam za każdą zmianę, udane zagranie w obronie oraz ataku. Mieliśmy więcej asyst, straciliśmy mniej piłek oraz zanotowaliśmy więcej zbiórek, ale w tej najważniejszej byliśmy gorsi. Nic nadzwyczajnego się nie stało, taki jest sport. Oczywiście bardzo szkoda, mamy świadomość, co oznacza dla nas ta porażka, ale rywalizacja jeszcze się nie kończy. Najważniejszy jest mecz niedzielny. Jeśli jutro zagramy z sercem, bez bojaźni i charakterem, to jestem pewien, że na wyjeździe również wygramy - zakończył trener najlepszego zespołu rundy zasadniczej.

Co zrozumiałe odmiennego zdania był szkoleniowiec Legii Piotr Bakun. - Mam nadzieję, że wygrana jeszcze mocniej nas uskrzydliła i w niedzielę też uda nam się wygrać w Krośnie - zadeklarował.

Drugi mecz finału w niedzielę o godzinie 18. Gra się do trzech wygranych.

 

Finał
(do trzech wygranych)

  • Pekao S.A. 1 Liga Mężczyzn
  • 07.05.2016 19:00

Miasto Szkła Krosno

70 : 84

Legia Warszawa

Stan rywalizacji - 1:0 dla Legii.

 

O 3. miejsce
(systemem mecz i rewanż)

  • Pekao S.A. 1 Liga Mężczyzn
  • 07.05.2016 18:00

GKS Tychy

69 : 92

Max Elektro Sokół Łańcut


 

Adam Wall

udostępnij